wtorek, 6 maja 2014

Psy rottweilery

 






Psy pekińczyki


Łatwo jest się psem urodzić,
Łatwo jest mieć pieski los,
Trudno jednak wieść to życie,
Gdy się ma tak płaski nos!
Jedni ganią, krytykują,
Inni uwielbiają to,
A ja – mimo że mam duże oczy –
To nie widzę go.
Że nie widzę – to pół biedy,
Że nie czuję go – pal sześć,
Trudno jednak płaskim pyszczkiem 
z dużej miski jeść!
Więc na srebrze jeść dostaję,
W porcelanie – zdarzy się,
Wszystko płaskie! – bym jak
Cesarz jadłem delektował się.
Kości nigdy nie widziałem,
Bo nie wolno mi ich gryźć,
Nie wspominam o spacerach!
No bo gdzie mam iść?
Mały trawnik – ten przed domem
Chyba już na pamięć znam,
Gdy chcę dalej iść, to krzyczą,
Bym nie chodził tam.
Czemu? – wszakże to daleko,
Mogę przecież zmęczyć się!
Wolą zabrać mnie do domu –
Tam jest wszystko blisko mnie.
Chociaż domu też niedobrze,
Ciągle ktoś tu czegoś chce
„Chodź się wykąp, wysusz, uczesz…”
– Denerwują mnie!
Mały jestem – nie nowina,
Więc mnie noszą wciąż na rękach.
Ale o tym, że psem jestem
Nikt już chyba nie pamięta!
Mam co prawda cztery łapy,
Dużą głowę, ogon też,
Jednak ludzie na ulicy
Wciąż pytają :”Czy to pies?”
„Nie, to małpka, jaka śliczna!”
„Nie, to lew jest” – mówi ktoś,
 „To pekińczyk!” – ktoś zgaduje.
A ja – mam już tego dość!
Wszak psem jestem z krwi i kości,
Czasem gryzę, szczekam nawet,
Więc pozwólcie mi kochani
W łóżku spać – jak spał mój dziadek!